Zapisy na wyjazdy

Zbiórka rzeczowa | Wszystko jest potrzebne!

Gdzie trafiają obcokrajowcy z granicy polsko-białoruskiej, jeśli nie zostaną wypchnięci na Białoruś?
Do powstałego w sierpniu Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców na poligonie w Wędrzynie.

Afgańczycy, obywatele Iraku, Egiptu, Konga, Kirgistanu, Indii, Pakistanu, Jemenu… Zmęczeni, przebywają w zamknięciu wbrew własnej woli i w dużej grupie (ok. 600 osób). Każdy ich dzień wygląda tak samo: czekają na rozpatrzenie swoich spraw, które potrafią ciągnąć się tygodniami. Nie mogą liczyć na pomoc prawną. Nie wiedzą, co się dzieje, jaka jest ich sytuacja. Dlaczego pomimo tego, że minęły 3 miesiące, przez które mieli przebywać w ośrodku, ich pobyty są przedłużane na kolejne 3. Domagają się wypuszczenia na wolność, tłumaczą, że chcą dotrzeć do Niemiec. Jednak po przejściu procedury, praktycznie wszyscy zostaną objęci przymusową deportacją do swoich krajów.

Śpią po 25. w małych salach na piętrowych pryczach. Jedyny teren, gdzie mogą wyjść, to małe klepisko otoczone drutem żyletkowym.  Nikt im nie organizuje czasu, całe dnie spędzają na nicnierobieniu. Dostęp do Internetu jest rzadki i limitowany. Ze światem mogą komunikować się tylko za pośrednictwem wydanych im przez służby zastępczych telefonów starego typu (ich smartfony są konfiskowane) bez Internetu, bez aparatu i możliwości pokazania się swoim bliskim.
Uczyłam kiedyś jogi w zakładzie karnym w Warszawie. Tam warunki były o niebo lepsze, choć wtedy wydawały mi się tragiczne.

Jako państwo podchodzimy do zatrzymanych cudzoziemców bez empatii. Jakbyśmy nie rozumieli piekła, które przeżyli w swoich krajach, a później na granicy polsko-białoruskiej. To nie są przestępcy, którzy mają tam cierpieć za karę. To najczęściej chorzy ludzie, pogrążeni w beznadziei, których głos nie jest słyszalny. Jakby człowiek bez polskiego paszportu przestawał być człowiekiem…
Skoro państwo polskie zawodzi, to my powinniśmy się nimi zaopiekować.

W ramach akcji społecznej #domybezgranic zachęcam do wzięcia udziału w zbiórce – 600 mężczyzn potrzebuje:
600 par ciepłych spodni, 600 kurtek, 1800 koszulek, 1800 par skarpetek, 600 par butów BEZ SZNURÓWEK, 600 kosmetyków, 600 czapek itd. oraz telefony bez aparatu i bez internetu, z kartą SIM. Książki, np. po arabsku lub angielsku. Zeszyty, długopisy. Potrzebują właściwie wszystkiego.

Rzeczy (czyste i w dobrym stanie) można przynosić do JogaBo do poniedziałku 20.XII lub wysyłać bezpośrednio na adres, który podam w wiadomości prywatnej bodzia@jogaBo.pl
Może ktoś będzie miał ciepłe nogi, czekając na dworze w kolejce po zupę?
Jest tam bardzo zimno, wszyscy proszą o piżamy. Może dzięki naszej zbiórce komuś będzie ciepło w nocy?

Z serca dziękuję,
Bodzia Matulaniec

Fot. Lubuska Policja